środa, 16 lutego 2011

Złośnik

Dzisiejszy dzień to ćwiczenie mojej cierpliwości. Kubuś był nie do zniesienia. Ciągle jęczał, wystarczyło zrobić coś nie po jego myśli i od razu w ryk. Naczytałam się o buncie dwulatka, że może trwać nawet od 18 do 30 miesiąca i się zastanawiam czy u nas juz się nie zaczął. Momentami jest taki kochany, że do rany przyłóż. Kiedy mu mówię, żeby mnie pokochał, obejmuje mie tymi swoimi rączkami z całej siły, przytula policzek do policzka, a ja się rozpływam z ogromu miłości. A po chwili zamienia się w potworka. Od 11.40 próbowałam nakarmić go zupie. W międzyczasie się wyspał (1,5 godziny), zupy nie chciał, drugiego nie chciał. W efekcie od Danonka, którego zjadł o 10 do godziny 19 - kolacji, zjadł dosłownie kilka łyżek zupy, bo nie dostał nic w zamian. Ja poniosłam klęskę, bo moje dziecko nie wyglądało na głodne ani zrozpaczone.

1 komentarz:

  1. To chyba dzisiaj dzień złośnika, u nas było jęczenie cały dzień. W efekcie zamiast dwóch drzemek były trzy a dziecko najedzone, wyspane, napite, wyprzytulane i tak jęczało. Cieszę się, że już śpi. Może jutro wstanie w lepszym humorze.

    OdpowiedzUsuń