wtorek, 31 stycznia 2012

Siedlce

Ludzie tu mili,  przynajmniej Ci których znam i Ci, których pytałam o drogę:)
Zima sroga - wszyscy chodzą okutani w grubaśne rzeczy tak, że prawie nie widać im twarzy. Dziś widziałam mężczyznę reanimującego swoje auto  - wdmuchiwał powietrze w auto od strony drzwi kierowcy, bo zamek odmówił posłuszeństwa. Mimo prawie 20 stopni mrozu uśmiech pojawił się na mej twarzy, bo ciekawie to wyglądało:) W second handach ceny dużo bardziej korzystne:) Nie byłam jeszcze w tym,  o którym trąbią wszyscy, bo ciągle mi ten kawałek miasta nie po drodze, ale na pewno jeszcze zawitam. Wykładowcy na zajęciach różni, jedni ciekawi a inny przynudzający do potęgi entej. Techniki interwencyjne jakoś mi idą, ale orłem nie jestem, a obrona przed nożem to moja pięta achillesowa. Połowa kursu minęła i już czuję na karku oddechy egzaminatorów. Ciężko się tylko zmobilizować do tej nauki:)

czwartek, 26 stycznia 2012

A jednak tęskni...

Wczoraj Kubuś za nic nie chciał wyjść ze żłobka, jeśli nie ubierze go Mama. Nie dwie Ciocie, nie uwielbiany Tatuś. Tylko Mama. No i wyszedł z wielkim płaczem. Serce mi się kraje w takich momentach. Pocieszam się, że to już półmetek, ale jeszcze miesiąc przede mną.
Całe ręce mam w siniakach, na nogach też ich nie braknie, odgnioty na kolanach, ciekawe co mężuś powie jak mnie zobaczy jutro:) Ale za to satysfakcja po zglebieniu faceta - nieoceniona:)

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Która bura na cykutku?

Podróże kształcą:) Poznawanie mentalności  20 osób z różnych rejonów Polski sprzyja rozwijaniu znajomości, wiadomości o życiu gdzie indziej, a mimo to w Polsce, no i uczy nowych języków. Dzisiaj hanysowy język:)
Tak więc jak w tytule: Która godzina? :):)

czwartek, 19 stycznia 2012

Zrelaksowana Mama, szczęśliwe dziecko:)

Jak się psuje, to wszystko naraz. Zaczęło się od prostownicy, która jeszcze nie wylądowała w jakimś serwisie, potem samochód, a teraz dwa kompy. W jednym tylko zasilacz, zakupiony już zresztą, a co do drugiego to nawet najstarsi górale nie wiedzą co. I minęł mi  najpierw tydzień bez kompa i dostępu do sieci, a teraz mija mi tydzień bez czasu na siedzenie przy nim. Szkolenie w pełni, wracam codziennie pod wieczór z wywalonym językiem i bez chęci na cokolwiek, a tu nauki coraz więcej. Poza tym, prawie codziennie mam dwugodzinny trening na sali więc troszeczkę, na chwilę, poprawia się moja kondycja. Wczoraj odbyłam obowiązkową, nieuniknioną i fajną integrację z moją grupą szkoleniową. Piwo lało się strumieniami, ale nie dziwne  - 19 facetów i 3 kobiety - żeby nie leżeć pod stołem po godzinie wyrobiłyśmy własne tempo. Ucieszyło mnie to wyjście, bo ogólnie rzadko mi się to zdarza, a się należy w końcu. Zrelaksowałam się, pośmiałam, no i poznałam bardziej swoich towarzyszy niedoli:)
A Kubuś? W ciągu tygodnia na spokojnie o mnie zapomina, co w sumie odbieram jako pozytyw. NIe stresuje się, że mamy nie ma, tata pod nosem, a ja spokojnie się szkolę. Rozmawia ze mną chwilkę przez telefon, ale standardowo woli lepić plastelinę, niż prowadzić dialog z mamusią. A w weekendy..... W zeszły piątek Kubuś w pierwszej chwili mnie nie poznał jak go odbierałam ze żłobka.  Potem  za to nie odrywał się ode mnie, więc weekend był pod hasłem: Mamusia jest najlepsza a Tatuś może nie istnieć. SPędziliśmy we trójkę superaśny, wspólny weekend wykorzystując maksymalnie każdą chwilę na bycie razem. W niedzielę mimo Kubusiowego przeziębienia wybraliśmy się na krótkie dotlenienie, a że padał śnieg to padło na sanki. Byłam w szoku, że Kubuś pokochał zjeżdżanie z górki i wożenie go. Jak dziś pamiętam poprzednią zimę, gdzie bałam się wziąć młodego na sanki, bo po chwili sam schodził i musiałam nieść sanki, a jego pilnować.    A tu proszę, po moim powrocie zabierzemy się intensywnie za szukanie przedszkola dla mojego Małego Chłopczyka:) A jutro znowu do domku, jupiii!

poniedziałek, 9 stycznia 2012

Słomiana wdówka wyjechana

Kubuś powiedział mi dziś "ceść mama", po swojemu,  że lepi plastelinę, a po chwili  pożegnał się "papa" i buziakiem. No i to ma mi wystarczyć do jutra. Na dodatek jest mocno przeziębiony, a ja tu siedzę sama i zastanawiam się czy na pewno dostał wszystkie leki, czy buzię ma nasmarowaną kremem, no i czy zjadł kolację. Tak, tak, ja kocham swojego Męża i  mu ufam, ale kto jak nie Mamusia zrobi wszystko najlepiej? :)
Muszę zacząć ćwiczyć pompki, ale moje ciało nie jest w stanie napiąć się na tyle, żeby udźwignąć w tym samym momencie głowę, plecy i tyłek. Jak to zrobić? Nie mam pojęcia. Na dodatek wróciłam po dwunastu godzinach i nic mi się nie chce. Zaraz będę próbować, tylko może najpierw spiszę testament bo z moimi zdolnościami to nigdy nic nie wiadomo:)

niedziela, 8 stycznia 2012

O wszystkim i o niczym

Wróciłam po detoksie:) Tydzień bez korzystania z zinternetu za wyjątkiem strony pkp i banku. A w sumie to tylko dzięki temu, że w końcu mam czas, zbyt wiele czasu i kompa obok. Ale po kolei. Święta minęły nam miło i rodzinnie. Trochę mniej jeździliśmy po rodzinie, więc dłużej siedzieliśmy w jednym miejscu, co i na Kubusia wpłynęło pozytywnie i nie odreagowywał zbytnio stresu. Dostał fajne prezenty i teraz minimum raz dziennie układa wszystkie proste puzzle, które mamy w posiadaniu i obowiązkowo ugniatamy ciastolinę Play-Doh. Generalniepolega to na tym, że Kubuś wyciąga jeden kolor ( bo mamy ich 20 łącznie ze złotym i srebrnym:) kroi go nożem, tnie nożyczkami na swój sposób, robi węże albo odciska ze stempli zwierzątka. Potem stwierdza, że "staci", chowa jeden kolor i dopiero wtedy następny wyciąga, co mi się bardzo podoba:) Sylwestra spędziliśmy u mojej siostry ciotecznej. Kubuś naśladował każdy ruch starszej o niecały rok i większej o półtorej  głowy siostrzyczki Ali. Była tochę zdziwiona, że ciagle za nią łazi, ale ładnie się bawili czerpiąc obopólne korzyści. Wpadłam w zachwyt słysząc jak Alunia śpiewa mi kolędy mówi wierszyki albo opowiada, że ona jest dziewczynką, bo ma "psipsię" a Kubuś jest chłopcem, bo ma "siusiaka" :)  W Nowy Rok, jak wróciliśmy do domu, to Kubuś zapominał, że znowu jest jedynakiem i wszystko chciał robić z "Alom" nie rozumiejąc, że Ala została z rodzicami.
Od 3 stycznia zaczęłam kurs, który ma pomóc mi w robieniu pracy tego, co zamierzałam podczas zatrudniania się. Trwa do 22 lutego i jest 100 km od naszej chałupki, a ze względu na słabe połączenia zdecydowałam się nie dojeżdżać codziennie, a zamieszkać chwilowo w Siedlcach.  I tak, przez ostatni tydzień dojeżdżałam, a dziś piewrszy raz nocuję sama w wynajętym mieszkaniu. Generalnie, to odzwyczaiłam się od mieszkania w bloku. Słyszę ciągle jak coś stuka, ktoś chodzi po klatce, gada, czuję jak palą gdzieś na klatce albo w którymś z mieszkań. Poza tym, już dawno nie siedziałam sama. Podczas wypakowywania rzeczy gadałam do siebie, nie wiem co zrobić z czasem, bo do tej pory każdy wieczór to zajęcie się Kubusiem, potem szykowanie rzeczy  i wieczór z mężem.. Tęsknię już bardzo za moimi mężczyznami! Popłakałam sobie w ukryciu po długim pożegnaniu z Kubusiem. Ostatnio wygłupiamy się podczas przytulasków i pokazujemy sobie nawzajem, gdzie to drugie ma nas pocałować. No i tak obcałowujemy sobie całe twarze:)
Jako że zaczął się Nowy Rok to jak każdy przypominam sobie, co zdarzyło się w tym poprzednim. Staram się nie patrzeć na minusy, które oczywiście są, zauważając pozytywy.
Obydwoje z mężem zmieniliśmy pracę, ja po przerwie od urodzenia Kubusia po prostu do niej poszłam,zmieniając wybór w listopadzie,  mąż po wypowiedzeniu,   którym go zaszczycono w poprzednim zakładzie.
Kubuś stał się małym rezolutnym chłopcem, który  pożegnał się ze smoczkiem, z butelkami, a w październiku z pieluchą ( pielucha towarzyszy mu w nocy, ale jak dla mnie tylko, a nie aż w nocy).
Z pierwszych, raczej niechlubnych razów to mogę wyliczyć jeszcze pierwszą bajkę tv, do której sama, o zgrozo, go przekonałam czy pierwszą parówkę....
Poza tym poszedł do żłobka, dzielnie i bez większych histerii znosząc rozłąkę z rodzicami.
Generalnie, nie moge narzekać, mam męża, który mnie kocha, wspaniałego Synka, cóż więcej mi potrzeba?
 Oczywiście marzę o kawałku własnej przestrzeni już i natychmiast, ale jeśli mam ich, to jestem w stanie czekać cierpliwie na swój moment.