czwartek, 15 kwietnia 2010

Ja nie wiem, co takiego ciekawego jest w zimnej, śliskiej podłodze? Dywan na prawie całej podłodze, dosłownie niewielkie fragmenty „gołe”. I co? Kubuś właśnie je wybiera jako miejsce w którym fajnie się będzie bawićJ
Czwarty ząbek już wystaje, ale dalej nie wyszedł z dziąsełek. Kaszkę Kubuś je ładnie, z tym że zastanawiam się momentami czy nie je ogólnie za mało, bo liczbę posiłków ma odpowiednią, ale te jego porcje nie są jakieś duże. No, chyba że dawałabym mu cały dzień słodkie dania, wtedy jadłby dużo więcej:)

sobota, 10 kwietnia 2010

Katastrofa

"10 kwietnia 2010 roku, w drodze na uroczystości 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej zginął Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Lech Kaczyński, Małżonka Prezydenta Maria Kaczyńska oraz członkowie polskiej delegacji i załoga samolotu. Wieczny odpoczynek racz Im dać Panie!"

piątek, 9 kwietnia 2010

Jacko-Plackowe newsy

Dzisiejszy dzień to Dzień Nowości. Po Primo – od dziś Kubuś będzie jadł trzy normalne posiłki, a nie moje mleko, doszła kaszka typu Bobovita na śniadanko. Nie zjadł dużo, ale jak na pierwszy raz to i tak super, bo nie wybrzydzał i ładnie otwierał buźkę. Poza tym, przy okazji pełzania Kubuś zauważył że może sam klęknąć z podparciem. Trochę śmiesznie to wygląda, bo klęka, tak jak do  raczkowania, wytrzymuje dosłownie chwilkę, po czym pupcia mu opada gwałtownie:) Ale i tak czuję, że do raczkowania już bliżej niż dalej. Strach się bać!

środa, 7 kwietnia 2010

Wielkanoc

Święta, święta i po świętach… Po ponad tygodniowym wyjeździe w rodzinne strony, wczoraj wróciliśmy do siebie. Jakoś odzwyczaiłam się od tego naszego Kąta – przypominam, że mieszkamy aktualnie w wynajętym domku-kawalerce. Plusem jest podwórko, czystość i mili właściciele, reszta to minusy, dlatego nie podoba mi się tutaj.
W święta było fajnie, rodzinnie, w sobotę święcenie święconek, w niedzielę rezurekcja, śniadanko, obiad i ogólnie świętowanie przy zastawionym stole, w poniedziałek odbyły się chrzciny mojej bratanicy – chrześnicy męża. Przyjęcie mieliśmy w miłej knajpce, niestety my musieliśmy szybciej wracać do domu… Otóż w niedzielę Kubuś dostał Trzydniówkę. Cierpiał strasznie, w nocy pierwszego dnia miał ponad 39 stopni gorączki, a mi serce pękało. Przed chrzcinami pojechaliśmy na ostry dyżur, dostał leki, ale na imprezie nie mógł się pojawić, został z moją teściową. Dobrze mu to zrobiło, tzn zostanie w domu w ogóle:) bo pospał, leki zmniejszyły o 5 kresek gorączkę. Dzisiaj gorączki już nie ma, ale dokładnie wg zapowiedzi pani doktor, jest rozdrażniony bardzo i ma wysypkę na całym ciałku, łącznie ze skórą pod włosami na główce. 
Szkoda mi go, a najgorsze jest to że pomóc mu nie mogę. Dostał fajne prezenty od mojego rodzeństwa, zaczynając od ubranek, zabawek, poprzez jedzonko, miskę na nie czy  kasiutkę na pchacz który zamierzamy mu kupić w niedalekiej przyszłości. A od dziadków pieluchy i kasę z przeznaczeniem na pieluchyJ   Nie ma co ukrywać, rodzina nam bardzo pomaga, jesteśmy im za to bardzo wdzięczni i mamy nadzieję, że będziemy mogli kiedyś się odwdzięczyć.
Z miłych wieści dotyczących Kubusia – 31 marca wyrósł mu kolejny, trzeci już ząbek:):):)
A poza tym w święta, nasz Brzdąc skończył osiem miesięcy! Jak ten czas leci…