wtorek, 29 listopada 2011

Niewiele a cieszy

Nie spodziewałabym się, że podróż do pracy ma tak duży wpływ na późniejsze samopoczucie i humor.
Wczoraj, namówiona przez Męża ( chyba się wiał, że mnie wywieje gdzieś:) pojechałam pierwszy raz w życiu do pracy samochodem. Odczucia? Rewelacja!
15 minut zamiast prawie godziny.
Bez stania w zatłoczonym autobusie czy pociągu.
Bez przesiadek.
Bez zmęczenia.
Bez nerwówki jak się jakiś środek transportu spóźnia.
Bez dochodzenia do przystanku, stacji PKP.
Bez noszenia zakupów zrobionych po pracy.
Super. Minusy?
NIe mogłam czytać po drodze mega ciężkiej, acz ciekawej książki, którą zawsze dźwigam w torbie. Jakoś to przeżyję :)
Niestety, jak na razie był to jednorazowy wypad i nie będzie regularnie co dzień się powtarzał.

Piję właśnie jogurt pitny, oczywiście owocowy, z L.casei (co by to nie było). Czytam z ciekawości skład i co? Z tych owoców to w  400g jogurtu niecałe 2%. Hmmm....

poniedziałek, 28 listopada 2011

Ospy ciąg dalszy

A jednak może być gorzej.
W nocy z piątku na sobotę generalnie spaliśmy niewiele, bo Kubuś co chwilę się budził: boli, gil, pić, jeść, chce mi się płakać, niewygodnie. Generalnie zużyliśmy całe zapasy cierpliwości. Krostek więcej, ale w sumie  spodziewałam się ( a może jeszcze powinnam) więcej. Najgorsze są te na języku i bardzo blisko okolic intymnych. Całą sobotę słyszałam: Mama, bui (boli) pupa! No to zaglądałam ,smarowałam, dmuchałąm, ale wiele to nie dało.

Już półtora miesiąca Kubuś używa pieluszki tylko podczas snu. Od około półtora tygodnia nie potrzebuje jej na sen dzienny. Wystarczy "wysadzić" go przed snem i jedna pieluszka zostaje:) Wczoraj mieliśmy pierwszy kryzys - mokre majtki dwa razy pod rząd. Nie tłumaczę tego chorobą bo w sobotę było ok, ale zdziwiłam się. Zobaczymy jak dzisiaj.

Jakby ktoś był chętny to zapraszam na zarażenie się ospą - lekarz powiedział, ze Kubuś zaraża do piątku. :):):)

piątek, 25 listopada 2011

Aaaaaaa! Ospa!

No to chyba powinnam zostać wróżką:)
Pan doktor przekazał nam niezbędne instrukcje, bo w sumie to nie wiedziałam o ospie za wiele poza tym że  trwa 2 tygodnie i że drapać nie wolno.
Kubuś już w krosteczkach, wysmarowany gencjaną, więc wygląda jak kosmita. Całkiem sporo ich ma jak na pierwszy dzień , tak sądzę. Jak patrzę na niego to się zastanawiam jak będzie wyglądał za trzy dni, bo jak dla mnie to już teraz gorzej być nie może:)
Żeby było ciekawiej Tatuś udostępnił mu flakonik z gencjaną, więc paluszki i paznokcie u rąk Synuś też ma fioletowe.
Przez pierwszy tydzień posiedzi z Kubą tata. Jestem zazdrosna niesamowicie, ale wolę nie iść na zwolnienie po niecałym miesiącu w nowej pracy.Zobaczymy jak mu się będą te krosty goić. No i jeszcze muszę udać się do pana doktora po wpis o ospie do Kubusiowej książeczki zdrowia, bo dziś, nie wiedzieć czemu, zupełnie o niej zapomniałam.

czwartek, 24 listopada 2011

Prorok

Kubuś zasypiał dziś z całą drużyną: piesek, lew, Po i Lala.Sam wbity w szczebelki , ale najważniejsze, że zasnął sam i w ciągu 10 minut:)
W ciągu ostatnich dwóch tygodni w żłobku zachorowało na ospę troje dzieci. Mam dziwne przeczucie, że do poniedziałku Kubuś będzie kolejną ofiarą. Dzisiaj jak prawdziwy detektyw plądrowałam jego małe ciałko  w poszukiwaniu krost. Znalazłam dwie, ale nie jestem w stanie stwierdzić czy to te objawiające ospę, więc czekam. Już sobie wyobrażam to malowanie całego ciała Pudrodermem:) Tylko jak my to połączymy z pracą???

środa, 23 listopada 2011

Usypianie

Zaczęłam się zastanawiać czy nie zmienić mojemu "Pupisiowi" sposobu usypiania wieczorem. Na tą chwilę, po czytaniu bajki kładę go, gaszę światło i albo zostaję z nim w pokoju albo cichaczem wychodzę i pilnuję, żeby myślał że jestem z nim - np jak mnie woła to się odzywam. Ale dziś, jak zdążyłam wymknąć się z pokoju, odwiedziła mnie pani Ewa - właścicielka domku. Poszłam tylko uspokoić Kubusia i wróciłam do kuchni. Gadałyśmy normalnym głosem z 10 minut a jak poszła to Kubuś już spał. W takich sytuacjach obala się moja teza, że zasypia tylko przy względnej ciszy. Może jakby zostawał sam, a słyszał nasze głosy zza drzwi, to byłoby mu milej i sam by zasypiał? Będziemy próbować:) W związku z tym , że jutro wieczorem będę sama, to Siostro apel do Ciebie: zadzwoń do mnie na ploteczki około 19.30:)


Oglądałam przed chwilą Rodzinkę.pl - od jutra zaczynam odmawiać zdrowaśki, żeby z żadnego mojego dziecka (tego planowanego kiedyś też) nie wyrósł taki kombinator:)

wtorek, 22 listopada 2011

Porozmawiajmy

Nie wiem kiedy będę mogła powiedzieć , że Kubuś mówi, bo do tego jeszcze daleka droga, ale cieszy mnie każdy malutki kroczek, który czyni on w tym kierunku.Prowadzimy krótkie dialogi, które oczywiście tylko my-rodzice rozumiemy. Kubuś jednak nie stosuje zbyt wielu czasowników, więc zrozumienie co autor miał na myśli pozostaje w naszej gestii.

- Mama! To! (pokazuje pilota)
- przynieść synku, to coś włączymy.
- Tu tut!
- Nie, może jakiś film obejrzymy?
- Bob!

 Zrozumieć go czasami nie jest łatwo. Jestem na etapie tworzenia słownika słow mało zrolzumiałych :)

tan - 1. Pan, Pani
        2. tran
bui - boli
Pupi ati - Kuby majtki :)  bo się akurat robiło pranie
Ceś(ć czasami) - Cześć
poji - tory
tuti  - żółty
jejone - zielone
oć(ś)  - chodź
pupa - kupa, często tak siebie nazywa, nie umie powiedzieć Kuba, czasami wychodzi Uba ale z reguły Pupa
staci - starczy
tocie - proszę
totocie - poproszę
tuś - już
tibati - herbata ( i każde inne picie)
amem - amen
Pupi aaa - Kuby kołderka
fawa - kawa
kuki - skórki
papa - czapka
al - szalik
Mama staci aaaa - chyba tłumaczyć nie trzeba - slyszę to z reguły w weekendy ok 6 rano:)

wtorek, 8 listopada 2011

.

Zawsze kiedy słyszę o poronieniu wpadam w taki nostalgiczny nastrój i cały dzień o tym myślę. Żłobkowa ciocia rozwija w sobie małego człowieka już po raz czwarty....... Musi być jej okropnie smutno, bo przecież pracuje z gromadką dzieci. Mam nadzieję, że tym razem się powiedzie i będzie patrzeć na świat  przez pryzmat dzieciątka. Po raz kolejny uświadomiłam sama sobie jakie szczęście mnie spotkało. Kocham Cię Synku.

poniedziałek, 7 listopada 2011

Zakupy z dwulatkiem

Zabranie niesfornego dwulatka do sklepu z zabawkami to zdecydowanie kiepski pomysł...
Pojechaliśmy dziś do Świata Dziecka, w sumie tylko po rajstopki, ale chciałam popatrzeć jakie są zabawki, fajne ubranka. Kubuś  od razu wbiegł między regały z zabawkami.  Znalazł zabawki z bajki Tomek i przyjaciele, złapał dwie ciuchcie, krzyknął na cały sklep MOJE! i ruszył do wyjścia.... Dobrze, że Tatuś zdążył dobiec zanim włączył się alarm... Unieszczęśliwiony Synuś zobaczył jeździki. Wybrał różowy i szybko zwiał na nim pod wieszaki ubraniowe. Przekonywanie na spokojnie za wiele nie pomogło. Drobny szczegół, że zaczynało mi sie podnosić ciśnienie. Zagadałam go stolikem z Noddym. Uff, mąż odniósł jeździk,a ja próbowałam być kreatywna i zachęcałam Kubusia do skierowania się ku wyjściu. Niestety. Skończyło  się na płaczu  - wersja nr 6 w stylu "dzieje mi sie wielka krzywda" i wyniesliśmy go ze sklepu. Wrócimy tam najwcześniej za pół roku:)

niedziela, 6 listopada 2011

Mama! Tu tut! Mama! Bob!

Wczoraj z racji zaplanowanego sprzątania chałupki, zaproponowałam Kubusiowi oglądanie bajki. Dawno mu nic nie włączałam, a ostatnio to wytrzymał na miejscu nie dłużej niż 5 minut. Najpierw włączyłam mu Boba Budowniczego, później Tomka i przyjaciół. Obie bajki lubię, bo są w miarę normalne, no i Kubuś jest maniakiem koparek i pociągów. No i wczorajszym seansem pogrążyłam się całkowicie…. Kubuniowi tak się bajki spodobały, że przez pół dnia jęczał że chce oglądać pociąg albo Boba. Musiałam mu na siłę wyłączać, bo żeby nie było za długo a on zawodził wciąż. Jak ja mu nie pozwalałam, to leciał z żalem do Tatusia, a jak Tatuś nie włączył, to przybiegał do mnie. Dobrze, że chociaż na dwór zdecydował się pójść. Poszliśmy na pobliski plac zabaw, niewielki, ale zadbany i pusty więc mieliśmy go dla siebie, a potem na spacerek.Dziś rano niestety Synek  nie zapomniał, że chce oglądać tu-tut, ale przekonałam go obietnicami obejrzenia później.
Cieszy mnie ogromnie, że Kubuś siusia do pieluchy tylko podczas snu, ale zastanawia mnie jedna rzecz – czy jak poza domem siusia często , to to normalne? Szukam pewnie dziury w całym, ale dziś w kościele był też rówieśnik Kubusia ze żłobka. On i jego mama całą mszę byli w środku, a my dwa razy podlewaliśmy krzaczki, mimo że przed wyjściem zaliczyliśmy sedesie.

piątek, 4 listopada 2011

Weekend na bezrobociu

Mimo mojej prośby pracodawca nie zgodził się żeby rozwiązać ze mą umowy 31 października, ale dopiero dzisiaj. W sumie to się nie dziwię, bo chciałam się zwolnić po dwóch dniach od złożenia wypowiedzenia. Od dzisiaj zatem jestem na bezrobociu:) mam nadzieję, że według umowy tylko do poniedziałku. Zaniosłam do pracy ciasto, niewyszukane, ale całkiem smaczne. Ku mojemu zaskoczeniu większość osób była zdziwiona, że owo ciasto przyniosłam, a miałam wrażenie, że pospadają z krzeseł na wieść, że zrobiłam je sama. Tego właśnie nie pojmuję w warszawiakach -  wiecznie nie mają czasu, wszystko wolą kupić gotowe, a ktoś kto sam coś przygotuje to generalnie cyborg. No, ale cieszyłam się, że ciasto smakowało, pożegnałam się i w rytm melodii końcowej z Top Model opuściłam wieżowiec ze słowami szefostwa w głowie, że mogę tam wrócić z powrotem gdyby coś poszło nie po mojej myśli.
 Kubuś prawie nie zalicza wpadek z siusianiem, a weekendowe wizyty na cmentarzach nauczyły go że podlewać trawkę należy sprawiedliwie, co też czynił przeciętnie co 15 minut. Nie wyglądało to może zbyt pięknie, szczególnie jak wskazywał miejsce w których chce siusiu zrobić, ale cieszyłam się że majtki ma suche:) Jutro rodzinny weekend, nawet jeśli spędzimy go na sprzątaniu, to ważne że razem, uwielbiam!  :):):)