poniedziałek, 7 listopada 2011

Zakupy z dwulatkiem

Zabranie niesfornego dwulatka do sklepu z zabawkami to zdecydowanie kiepski pomysł...
Pojechaliśmy dziś do Świata Dziecka, w sumie tylko po rajstopki, ale chciałam popatrzeć jakie są zabawki, fajne ubranka. Kubuś  od razu wbiegł między regały z zabawkami.  Znalazł zabawki z bajki Tomek i przyjaciele, złapał dwie ciuchcie, krzyknął na cały sklep MOJE! i ruszył do wyjścia.... Dobrze, że Tatuś zdążył dobiec zanim włączył się alarm... Unieszczęśliwiony Synuś zobaczył jeździki. Wybrał różowy i szybko zwiał na nim pod wieszaki ubraniowe. Przekonywanie na spokojnie za wiele nie pomogło. Drobny szczegół, że zaczynało mi sie podnosić ciśnienie. Zagadałam go stolikem z Noddym. Uff, mąż odniósł jeździk,a ja próbowałam być kreatywna i zachęcałam Kubusia do skierowania się ku wyjściu. Niestety. Skończyło  się na płaczu  - wersja nr 6 w stylu "dzieje mi sie wielka krzywda" i wyniesliśmy go ze sklepu. Wrócimy tam najwcześniej za pół roku:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz