sobota, 24 marca 2012

Logopeda

Logopeda zaliczony. Pani ta sama, bardzo miła i z odpowiednim podejściem do naszego Cwaniaczka. Nie był zbyt chętny do wykonywania poleceń, więc przekupiła go prezentami, tym razem były to słomki. Nie wiem co jest ciekawego w bladych, kremowych słomkach (nawet bez harmonijki :) ale Kuba był zachwycony i cel został osiągnięty:) Logopedka wypytała o zmiany od ostatniej wizyty. Powiedziałam, że Maluch chce dużo mówić, powtarzać, że łączy wyrazy w proste zdania, ale drogą na skróty, bo wypowiada początki lub końcówki wyrazów.  O dziwo nie usłyszałam że to normalne, że duży skok w tej kwestii poczynił, że fajnie że tyle mówi, ale że generalnie jak się nie poprawi to czekają nas zajęcia z regularnymi ćwiczeniami od lata. Chodzi o to że ok. 3-go roku życia Kuba będzie bardziej chętny i skupiony na wykonywaniu zadań. Poza tym, wcześniej mamy zrobić  badanie słuchu, w celu wykluczenia bądź wykrycia ewentualnego niedosłuchu, który jeśli jest powoduje, że Kuba powtarza tylko część wyrazu,  bo tyle słyszy. Mam nadzieję, że żadnego niedosłuchu nie ma. W sprawie pionizowania języka nie jest najgorzej, bo Kuba wymawia "l" ale nie jest to idealne. Więc wystarczy popracować i będzie ok.
Po cichu liczę, że Kubuś rozwinie się z mową na tyle, że będziemy tylko ćwiczyć język po zabiegu, bez konieczności regularnych wizyt u logopedy, ale tego nie wie nikt.
Po omówieniu wszystkiego co związane z mową lekarka przeszła do badania języka. No i tu od razu stwierdziła, że do podcięcia wędzidełko się kwalifikuje.Powiedziała, że na w tym momencie jest przyrośnięte na tyle, że maluch może mieć problemy z literami sz, cz dż, no i oczywiście r.  Ja trzymałam malucha na kolanach, więc pokazała je mojemu mężowi, który oczywiście przytakiwał, że wie o które miejsce przyrośnięcia jej chodzi:) Uzgodniliśmy, że po badaniu słuchu zdzwonimy się z poradnią, zdecydujemy gdzie będziemy podcinać wędzidełko i ustalimy terminy. Najlepiej podciąć  nam będzie około czerwca -  lipca, bo wtedy po zabiegu będziemy jednocześnie ćwiczyć język dla lepszej mowy i usprawniać go po zabiegu.

piątek, 16 marca 2012

Czaruś u lekarza

Wczoraj zaliczyliśmy szybką wizytę u pediatry, bo minęło już pół roku od ostatniej wizyty u logopedy. Umówiłam nas zaraz po otrzymaniu skierowania i ku memu zaskoczeniu wizytę mamy JUŻ za tydzień :) Ciekawa jestem bardzo co zostanie postanowione w Kubusiowej kwestii. Mam świadomość, że nie ćwiczyliśmy tyle, ile było trzeba. A to brak czasu, trochę lenistwo, no i pacjent niecierpliwy. Zresztą, nawet na wizycie we wrześniu, uświadomiłam logopedkę, że ćwiczenia trzy razy dziennie nie będą częste, bo jak to zrobić, jak się oddaje dziecko do żłobka o 6:30 a odbiera ok 16:00? Rano zawsze czasu brak, zostaje popołudnie i wieczór. Może wielkiego ochrzanu nie dostaniemy:) Nie będę na pewno męczyć już logopedki pytaniami o mowę Kubusia. Kubuś już zaczyna składać zdania, tyle że tylko my je rozumiemy na razie, więc po prostu jest przypadkiem z tzw. "ciężką mową"
Kubuś jak chce to jest złośnikiem niesamowitym, ale że dziecko nie w ciemię bite, to wie kiedy czarować może, a i powinien. Wczoraj jak zaraz po mnie powiedział pielęgniarce dzień dobry ( coś w stylu "Bobi" :) ), to Ta  po chwili prawie leżała z nim na podłodze w poczekalni i podziwiała jego samochody, zasłuchując się  w język ZuluGula.  Jak zobaczył pediatrę, to wpadł w stres, na pytanie z kim przyszedł, pamiętał oczywiście tylko o Tacie, ale do widzenia po swojemu powiedział:)

środa, 14 marca 2012

Rekrutacji do przedszkola ciąg dalszy

Na trzy przedszkola publiczne w naszej mieścinie, tylko jedno niestety jest czynne od 6:30, reszta od 7 więc jakby Maluch dostał się jakimś cudem do któregoś z tych dwóch to musiałabym nieźle kombinować ze zmianą godzin pracy, żeby wszystkim pasowało.

Dzisiaj rozmawiałam z jedną z Cioć ze żłobka, jej mąż pochodzi z miasta w pobliżu mojego rodzimego  :)  Mają dwoje dzieci. 4-letnia córcia się ostatnio nie doastała do publicznego a jak wczoraj zanosili papiery bo mają tez dwulatka, to pani z sekretariatu, jakaś tam znajoma, uświadomiła ich, że u 3-latków miejsca to już prawie zajęte przez dzieci "plecaki"....

Ale żeby nie było tak źle, urzędnicy  w naszej gminie uradzili, że osobą samotnie wychowującą dziecko jest osoba, której partner nie żyje; siedzi w więzieniu; nie uznał ojcostwa, albo został pozbawiony przez sąd władzy rodzicielskiej (rozwodników na tej liście nie ma), co uważam nawet  za sprawiedliwe, acz kontrowersyjne. Ciekawe tylko jak praktyka wygląda.

środa, 7 marca 2012

Wakacje u Babci

Kubuś pierwszy raz był całkiem sam u mojej Mamy od niedzieli do wczoraj. Stresowałam się, bo wiem, że miewa humorki, wstaje w nocy, marudzi przy wieczornym zasypianiu.  No ale mus to mus. Z tego co wiem zbytnio nie przejął się naszym wyjściem  w niedzielę i dalej trajkotał po swojemu wprawiając w zdziwienie Babcię i Ciocię. No i generalnie miał tam niezłą sielankę przez cały pobyt, jak to u Babci. Na życzenie spał z Babcią, muzyki słuchał kiedy chciał, wieczorne czytanie "jednej" bajki ciągnęło się przez godzinę. Żyć nie umierać:) dodatkowo zaliczył kilka spacerów,  fryzjera i  wizytę na chałupkach, bo przecież Babcia musiała się nachwalić wnusiem. Także, dla obojgu ten pobyt wypadł na korzyść, dobrze, że nie był zbyt długi, to Babcia nie opadła z sił, a ja nie uschłam z tęsknoty:)
Siostry i bracie, teraz Wasza kolejka:)

wtorek, 6 marca 2012

Kubeł zimnej wody, czyli wizyta w Przedszkolu

Zgodnie z zapowiedziami, w piątek wybraliśmy się z mężem po kartę zgłoszeniową dla Kubusia do pobliskiego przedszkola. Złożymy do wszystkich publicznych do jakich możemy w mieście, ale najbardziej oczywiście zależy nam na tym najbliżej. Jest nowe, ładnie wyposażone, plac elegancko zabezpieczony, duży plac z mini placami zabaw na dworze. Mimo, że miałąm świadomość, że raczej się nie dostaniemy (obydwoje z mężem pracujemy), to gdzieś tam tliła się iskierka nadziei. No bo zarobki niewielkie, podatki płacimy, chcamy opieki całodziennej, rozliczamy się tutaj i tak dalej.  Jednak Pani w sekretariacie skutecznie ostatnią iskierkę ugasiła. Po pierwsze: warunki spełniawiększość zgłoszeń. Po drugie: jest mnóstwo chętnych. Po trzecie: pierwszeństwo mają pięcio  i sześciolatki, gdyż nie wszedł jeszcze obowiązek szkolny ( a myślałam że to będzie z korzyścią dla nas). No i po piąte: następne w kolejności są dzieci wyznaczone z regulaminu, czyli samotnie wychowywane, w rodzinach zastępczych, z niepełnosprawnością.  I tak, zaczynam się rozglądać za prywatnym przedszkolem :( A dla konkluzji, jak wychodziliśmy to pod przedszkole podjechał tatuś  z cótrką pięknym Jaguarem. I weź matko, chciej pracować, jeśli Twoja pensja pójdzie na przedszkole. Równie dobrze mogłabym zajmować się Kubusiem w domu.

czwartek, 1 marca 2012

Wróciłam:)

Jestem, jestemJ  Mimo chęci nie miałam jak pisać, ale o tym niżej.
Kurs zaliczyłam PRAWIE śpiewająco i 22 lutego wróciłam do domu. Czas poświęcony na naukę nie okazał się daremny. Może nie jestem specjalistką, ale broń nie budzi już we mnie przerażenia, a i liznęłam trochę technik obrony, które choć po trochu w głowie zostały.  Po wypakowaniu wszystkich rzeczy okazało się, że zaginął mi kabel do kompa. Myślałam że zostawiłam go w Siedlcach, ale Mama, która tam była, nie znalazła go. Tak więc, czeka mnie kupno kolejnego zasilacza, bo nie dalej jak w styczniu kupowałam nowy, bo stary się zepsuł.  Tak więc z netu korzystam w wolnej chwili w pracy, a że jeszcze nie mam swojego kompa, to nie jest to zbyt częste.

 Chłopaki ucieszyli się z mojego przyjazdu, ale mam świadomość,  że dobrze sobie beze mnie radzili. Biję pokłony do męża, który przez dwa miesiące we wszystkie dni podczas tygodnia pracy sam zajmował się Kubusiem. W weekendy pomagałam ile mogłam, ale i tak jestem z niego dumna. Dziękuję Kochanie!  Tym sposobem chwilowo zafochowane były obie Babcie, ze wnusio do żadnej nie dojechał. Ja byłam skora oddać go na kilka dni, żeby i mąż odsapnął, ale wolał zajmować się maluchem niż siedzieć sam w domu, więc został.  

W Kubusiu podczas trwania mojego kursu zaszło sporo zmian. Nie widziałam go co najwyżej 5 dni przez te dwa miesiące, a i tak widziałam, że mi rośnie SynekJ Nauczył się wypluwać wodę po opłukaniu ust  podczas mycia zębów – zdarza się jeszcze że łyknie wodę czy pastę, ale nauka poprawnego płukania sprawia  mu ogromną radochę, więc próbujemy.  Słówek w słowniku ma coraz więcej, wszystko chce powtarzać, ale z reguły są to końcówki lub początki sylab, więc nie jest łatwo go zrozumieć.  Nie nadążam z zapewnianiem mu nowych puzzli, bo sprawnie mu idzie zapamiętywanie i potem układa już z pamięci. Ja zacieram ręce z nadzieją, że za kilka lat będziemy wspólnie układać większe ilościJ Codziennie minimum raz słuchamy Arki Noego. Mamy jedną ich płytę, tą pierwszą, no i się dziecko zakochało. Nieważna są bajki, zabawa, zaraz po przyjściu ze żłobka płyta idzie w ruch. A nam już uszy więdnąJ Sieje je Sieje je Sieje jee J A z drugiej mańki to Kuba zrobił się buntownikiem i szantażystą do granic możliwości.  Wszystko ma być tak jak on chce, wymusza płaczem, najlepiej żeby mu dać miskę słodyczy, puzzle, piloty tv i trochę picia –  i my już będziemy niepotrzebni. No chyba, że do wysmarkania nosa ( Mama! Lila mam!) Odpieluchowanie na tym samym etapie – w domu używamy pieluchę tylko na noc i całe szczęście, bo rano jest pełniusieńka. W żłobku niestety ciocie zakładają mu pieluchę na sen w ciągu dnia, bo jak mówią mimo „wysadzenia” sika podczas snu. Niech będzie. Zastanawiam się tylko czy zdążymy z odpieluchowaniem do czasu pójścia do przedszkola?

No właśnie, przedszkole. Dziś rusza rekrutacja do publicznego przedszkola u nas. Wygląda to tak, że bierze się kwestionariusz i   do 31 marca składa  razem z papierami.  My wybieramy się jutro, bo kwestionariuszy wcześniej nie można było pobrać, dowiemy się więcej konkretów i zobaczymy czy coś z tego wyjdzie. Chciałabym, bo godziny otwarcia nam odpowiadają, przedszkole jest blisko domu, rok temu wybudowane, terenu zielonego sporo, no i oczywiście bez względu na cenę, taniej niż w prywatnym.

Cwaniaczek Kuba:
Kubusiu ile masz latek?
- Yyyy, duzio!

 JJJ