środa, 30 stycznia 2013
Susły
Do tej pory nie mogę wyjść z szoku.
Pierwszy raz, nie pamiętam od kiedy, spaliśmy dziś do 8.40 :):):):)
Synku, liczę na Ciebie również w weekend:)
poniedziałek, 28 stycznia 2013
I came back!
Wróciłam:)
Trochę się pouczyłam, ładnie pozdawałam egzaminy, trochę odpoczęłam, mimo wielu minusów związanych z wyjazdem, to bardzo przydała mi się chwila wytchnienia. Kubuś ucieszony bardzo, mimo że w tygodniu nie za badrdzo chciał ze mną rozmawiać. Mąż powitał mnie ślicznymi tulipanami i czekoladkami, więc się na stacji zrobiło mi bardzo romantycznie:)
Dzisiaj w skowronkach pobiegłam do pracy. Przywitałam się ze wszystkimi i zaraz się radość skończyła. Ciocie żłobkowe zadzwoniły, że Kubuś gorączkuje. Fakt, wczoraj się zaczęło, leki pomogły i rano nie miał. Dwie godziny później ponad 39 stopni. Mąż go odebrał, ja mam wolne jutro i w środę. Lekarz (jak dla mnie konował największy w całej przychodni) stwierdził czyste oskrzela, a że temperatury nie było w tym momencie, to zapisał Rutinoscorbin, syropek na kaszel i kazał podawać leki przeciwgorączkowe w razie konieczności. TYle to sama wiedziałam. Pani w aptece śmiała się do męża, że każdy rodzic chorego dziecka przychodzi dziś z taką samą receptą i że jej się zapasy kończą... :)
Po moim powrocie z pracy gorączki nie było, a godzinę później już prawie 39 stopni. Więc pacjent dostał lek i od 16:30 śpi z malusieńkimi przerwami. Szkoda mi go bardzo. Nagle mój śmieszek, łobuziak i biegacz zamienił się w umęczonego gorączką maluśkiego chłopczyka:( Walczymy więc intensywnie z tym potworem-gorączką:)
niedziela, 13 stycznia 2013
Jadę!
- walizka spakowana,
- NAJWAŻNIEJSZE czyli kosmetyczka spakowana,
- kanapki na drogę są,
- Kubusiowe zestawy ubraniowe na każdy dzień naszykowane,
- prowianty jedzeniowe w zamrażalniku są,
- instrukcja dotycząca Kubusiowych leków sporządzona.
Mogę jechać:)
Jak na razie, to bardziej mi się nie chce jechać jak chce. Tęsknię już i się zastanawiam jak sobie chłopaki dadzą radę, chociaż wiem, że dadzą.
Martwi mnie tylko przeziębienie Kubusia, bo jak na złość wzieło go wczoraj w obroty.No ale może minie jak poprzednie, bez większych problemów.
PS. Jak ja, maniaczka, przeżyję tydzień bez internetu i Czasu hpnoru? :):):) Drugi sezon dziś zakończyliśmy:)
piątek, 11 stycznia 2013
(tele)Maniacy
Jak widać, mój blogowy szał zdecydowanie stracił na wartości. W efekcie, czytam Wasze posty, a swojego bloga omijam szerokim łukiem. Najpierw się nie chciało, teraz nie mam czasu. A wszystko dlaczego? Bo od zeszłego piątku obejrzeliśmy z mężem 20 odcinków Czasu Honoru :) :) :) Nie oglądaliśmy jak ten serial puszczali w TV, a teraz nas wciągnęło:) I tak, w każdy wieczór zasiadamy przed TV w wiadomym celu:)
W niedzielę wyjeżdżam na dwutygodniowy kurs aż do Zbąszynia. Kawał drogi. Kubuś zostaje z dzielnym Tatą i będą się we dwóch rządzić. Teściowie lekko sfochowani, bo liczyli, że wezmą Kubusia do siebie na ten czas, ale mój mąż chce się nim sam zająć. A dla mnie w to mi graj, choć proponowałam mu oddanie Kubusia pod opiekę Babciom. Jeszcze się najeździ. Ja za to liczę, że mi szybko ten czas zleci, no i że po powrocie awansuję na stanowisko, które jest moim celem od ponad roku:)
Kubuś ogólnie zaskakuje. Z mową poprawił się bardzo. Często mówi jeszcze coś niezrozumiałego, ale w porównaniu do czasu sprzed chociażby trzech miesięcy, to widzę duży sukces. Zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy - od naszej wielkiej miłości począwszy, przez zakazy bicia, przezywania aż po rozmiary siurka. Lubię to! :) No i śmiech mnie ogarnia jak sobie przypomnę czasy kiedy nie mogłam się doczekać tych rozmów, bo teraz czekam na chwilę ciszy:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)