czwartek, 1 marca 2012

Wróciłam:)

Jestem, jestemJ  Mimo chęci nie miałam jak pisać, ale o tym niżej.
Kurs zaliczyłam PRAWIE śpiewająco i 22 lutego wróciłam do domu. Czas poświęcony na naukę nie okazał się daremny. Może nie jestem specjalistką, ale broń nie budzi już we mnie przerażenia, a i liznęłam trochę technik obrony, które choć po trochu w głowie zostały.  Po wypakowaniu wszystkich rzeczy okazało się, że zaginął mi kabel do kompa. Myślałam że zostawiłam go w Siedlcach, ale Mama, która tam była, nie znalazła go. Tak więc, czeka mnie kupno kolejnego zasilacza, bo nie dalej jak w styczniu kupowałam nowy, bo stary się zepsuł.  Tak więc z netu korzystam w wolnej chwili w pracy, a że jeszcze nie mam swojego kompa, to nie jest to zbyt częste.

 Chłopaki ucieszyli się z mojego przyjazdu, ale mam świadomość,  że dobrze sobie beze mnie radzili. Biję pokłony do męża, który przez dwa miesiące we wszystkie dni podczas tygodnia pracy sam zajmował się Kubusiem. W weekendy pomagałam ile mogłam, ale i tak jestem z niego dumna. Dziękuję Kochanie!  Tym sposobem chwilowo zafochowane były obie Babcie, ze wnusio do żadnej nie dojechał. Ja byłam skora oddać go na kilka dni, żeby i mąż odsapnął, ale wolał zajmować się maluchem niż siedzieć sam w domu, więc został.  

W Kubusiu podczas trwania mojego kursu zaszło sporo zmian. Nie widziałam go co najwyżej 5 dni przez te dwa miesiące, a i tak widziałam, że mi rośnie SynekJ Nauczył się wypluwać wodę po opłukaniu ust  podczas mycia zębów – zdarza się jeszcze że łyknie wodę czy pastę, ale nauka poprawnego płukania sprawia  mu ogromną radochę, więc próbujemy.  Słówek w słowniku ma coraz więcej, wszystko chce powtarzać, ale z reguły są to końcówki lub początki sylab, więc nie jest łatwo go zrozumieć.  Nie nadążam z zapewnianiem mu nowych puzzli, bo sprawnie mu idzie zapamiętywanie i potem układa już z pamięci. Ja zacieram ręce z nadzieją, że za kilka lat będziemy wspólnie układać większe ilościJ Codziennie minimum raz słuchamy Arki Noego. Mamy jedną ich płytę, tą pierwszą, no i się dziecko zakochało. Nieważna są bajki, zabawa, zaraz po przyjściu ze żłobka płyta idzie w ruch. A nam już uszy więdnąJ Sieje je Sieje je Sieje jee J A z drugiej mańki to Kuba zrobił się buntownikiem i szantażystą do granic możliwości.  Wszystko ma być tak jak on chce, wymusza płaczem, najlepiej żeby mu dać miskę słodyczy, puzzle, piloty tv i trochę picia –  i my już będziemy niepotrzebni. No chyba, że do wysmarkania nosa ( Mama! Lila mam!) Odpieluchowanie na tym samym etapie – w domu używamy pieluchę tylko na noc i całe szczęście, bo rano jest pełniusieńka. W żłobku niestety ciocie zakładają mu pieluchę na sen w ciągu dnia, bo jak mówią mimo „wysadzenia” sika podczas snu. Niech będzie. Zastanawiam się tylko czy zdążymy z odpieluchowaniem do czasu pójścia do przedszkola?

No właśnie, przedszkole. Dziś rusza rekrutacja do publicznego przedszkola u nas. Wygląda to tak, że bierze się kwestionariusz i   do 31 marca składa  razem z papierami.  My wybieramy się jutro, bo kwestionariuszy wcześniej nie można było pobrać, dowiemy się więcej konkretów i zobaczymy czy coś z tego wyjdzie. Chciałabym, bo godziny otwarcia nam odpowiadają, przedszkole jest blisko domu, rok temu wybudowane, terenu zielonego sporo, no i oczywiście bez względu na cenę, taniej niż w prywatnym.

Cwaniaczek Kuba:
Kubusiu ile masz latek?
- Yyyy, duzio!

 JJJ

2 komentarze:

  1. Kubus słodziak!

    I i tak podziwiam was z odpieluchowaniem bardzo. I brawa dla dzielnego Taty :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo się cieszę,że juz jesteś i gratuluję Kubusiowi osiągnięć. Piosenkami znudzi sie za kilka tygodni, u nas jeszcze kolędy Fasolek.Mąż zasługuje na Medal SUPER TATY.

    OdpowiedzUsuń