Ludzie tu mili, przynajmniej Ci których znam i Ci, których pytałam o drogę:)
Zima sroga - wszyscy chodzą okutani w grubaśne rzeczy tak, że prawie nie widać im twarzy. Dziś widziałam mężczyznę reanimującego swoje auto - wdmuchiwał powietrze w auto od strony drzwi kierowcy, bo zamek odmówił posłuszeństwa. Mimo prawie 20 stopni mrozu uśmiech pojawił się na mej twarzy, bo ciekawie to wyglądało:) W second handach ceny dużo bardziej korzystne:) Nie byłam jeszcze w tym, o którym trąbią wszyscy, bo ciągle mi ten kawałek miasta nie po drodze, ale na pewno jeszcze zawitam. Wykładowcy na zajęciach różni, jedni ciekawi a inny przynudzający do potęgi entej. Techniki interwencyjne jakoś mi idą, ale orłem nie jestem, a obrona przed nożem to moja pięta achillesowa. Połowa kursu minęła i już czuję na karku oddechy egzaminatorów. Ciężko się tylko zmobilizować do tej nauki:)
Cieplutko pozdrawiam , a egzaminatorzy może trochę odpuszczą.
OdpowiedzUsuńOch...second hand, jak dawno nie byłam :) Ostatni raz w wakacje mi się udało. Trzymam kciuki za egzaminy!
OdpowiedzUsuńUdanego weekendu -kajtusiowa mama
Co u was Jacki-Placki? czy sesja zaliczona,pewnie masz dużo zajęć, bo dawno cię nie było. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńHop! Hop! Jest tam kto? ;-)
OdpowiedzUsuń