No i pojawił się w Kubusiowej jamie ustnej kolejny, czternasty już ząbek. Tym razem prawa dolna trójeczka :)
Od zawsze unikałam kaszy jaglanej. Generalnie stwierdzenie, że byłam niejadkiem to w moim przypadku mało powiedziane. Wybrzydzałam czym się da i mogłam jeść na okrągło mortadelę, ewentualnie udko z kurczaka czy jajko. Kubusiowi staram się dawać różne rzeczy, te które ja średnio lubię też, ale w sumie jego dieta nie jest za bardzo urozmaicona. No i w ten weekend zakupiliśmy kaszę jaglaną i deserki były z jej dodatkiem: wczoraj szarlotka na sypko ( to tylko taka górnolotna nazwa:) ) a dziś kaszka jaglana z rodzynkami w jogurtowej polewie. Nawet mi smakowało:) Kubusiek nie zjadł dużo, ale wiem, że trochę dotarło do brzuszka i nie wzdrygał się na sam widok:). Dajemy mu teraz drugie danie (deser też jeśli konsystencja pozwala) podrobione w miseczce, widelec do łapki i walczy chłopak. Nawet mu nieźle idzie. Stuka widelcem o dno miski w nadziei, że coś się uda nakłuć. Z zupką jeszcze kiepsko, bo nie umie utrzymać łyżki w tej samej pozycji na trasie miska - usta. Nabrać też nie jest łatwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz