czwartek, 24 lutego 2011

Słowianin ze smoczkiem

No i nici z odsmoczkowania. O ile po dziennym spaniu Kubuś sam oddaje mi smoczka albo odkładamy go razem na półkę, o tyle w nocy budzi się chyba tylko po niego. Urządził nam w nocy tai dziki ryk, że w końcu dostał smoczka z powrotem. Po prostu nie widziałam tego światełka w tunelu, że w końcu odpuści, jeśli wytrzymam.  Zastanawiam się nad zorganizowaniem dnia, kiedy wróżka zabierze ze sobą smoczek, a da jakiś zamiennik, prezent, przytulankę czy coś innego. Bo niby ten mój chłopiec jeszcze nierozumny, ale walczy o swoje. Pomyślę.

Wczoraj mieliśmy dzień miłych telefonów. Męża zaprosili na rozmowę w sprawie pracy. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Zadzwoniła też pani z Agencji, tej od Kubusiowego castingu. Stwierdziła, że biorą mojego malucha pod uwagę przy wysyłaniu zdjęć dzieci do klienta, bo jest fotogeniczny i ma słowiańską urodę, która ponoć ma wzięcie. Podkreśliła od razu, że większe szanse mają dzieci z portfolio, namawiając mnie żebym zrobiła je już w tym tygodniu. Oczywiście nie zrobię tego. Po pierwsze to kosztuje w tej agencji aż 450złotych. Po drugie, ten wypad na casting to dla nas przygoda. Jeśli Kubuś się dostanie, to fajnie, będzie miał sesję, my będziemy się nim chwalić i zrobimy wtedy portfolio. Ale nie będę na siłę robić  z niego artysty i jednocześnie fizycznego pracownika. Nic na siłę. Pani wypytała jeszcze o wymiary Kubusia jakby co, opowiedziała jak wygląda współpraca z agencją, a jeśli Kubuś się dostanie to do poniedziałku się odezwą.

Mój mały Miś zadziwił mnie dziś:) Przez 15 minut siedział mi na kolanach i słuchalismy wspólnie pozytywki - rybki, a potem pół godziny czytałam mu różne krótkie bajeczki. W szoku byłam, że tyle wytrzymał, bo to nie w jego stylu. Ciekawe kiedy uda nam się powtórzyć taki poetycki poranek:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz