wtorek, 15 lutego 2011

Bez nazwy

W czwartek zrobiliśmy sobie długi weekend i pojechaliśmy na Kujawy w celu sobotniego imprezowania na pierwszych urodzinkach chrześnicy męża. Było bardzo fajnie, tyle że Kubuś przyzwyczajony do innych warunków (nas dwoje nie robi tyle hałasu co rozgadana pięciolatka i reszta gości) budził się w nocy, bo przez szybę w drzwiach widział światło i się kompletnie wybudzał. Długo zajmowało uśpienie go. Poza tym pojechał z lekkim katarkiem, który rozwinął się w piątek w katarzysko. Rozważałam powrót do domu, bo Antosia niedawno przeszła zapalenie oskrzeli i bałam się, że maluch ją zarazi. Ale po rozmowie z bratową zostaliśmy. Trzy dni pod rząd późnego chodzenia spać spowodowały, że jak wracaliśmy to pierwszy raz kimnęłam się na 40 minut w samochodzie:) Kupiłam Kubusiowi kilka rzeczy na rozmiar 98-110, bo w ciuchlandzie i były taniutkie. Wyjazd trochę rozwalił naukę nocnikowania, bo nie odbywała się za często i dopiero dzisiaj Kubuś otrzymał gromkie brawa za wypełnienie swojego tronu:)

 Kto by pomyślał, że rzeczy z niemieckiego Orsaya są Made in Poland. Sama byłam w szoku jak zobaczyłam:)

Nauczyłam Kubusia udawać małpkę:D Jeszcze nie wychodzi super, ale radość i duma ogromne.

Na wyjeździe Kubuś spał tylko raz, pierwszą drzemkę.Nie było siły, która by go położyła po południu. Męczył się potem od ok. 12 do samego wieczoru, a my z nim, bo był mega maruderem. Więc od dzisiaj Kubuś będzie spał tylko raz. Zamierzam kłaść go około południa i mam nadzieję, że pośpi trzy godziny:D (tak, wiem, marzenia ściętej głowy...) Dzisiaj wstał o 6.20 i nie wytrzymał do realizacji mojego planu. Zasnął na tym mrozie w wózku w połowie spaceru. Ale za to w domciu go przeniosłam do łóżeczka, rozebrałam i spał sobie smacznie troszkę ponad dwie godzinki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz