środa, 24 sierpnia 2011

Ja! Nie! Ce to!

A my znowu  poprzeziębiani.  W poniedziałek Kubuś obudził się z katarem, a ja od wczoraj chodzę z zapchanym nosem i bólem głowy. Na dodatek mój Aniołek odmawia skutecznie przyjmowania syropków, więc w finale płacze dobitnie w proteście.
 Od początku tygodnia już nie tak do końca podoba mu się w żłobku. Wchodzimy bez problemu, przebieramy się, po czym Kubuś stwierdza, że on dalej nie wchodzi. Więc w związku z tym, że nie chciałabym żeby płakał jak wychodzę, przekonujemy go ze żłobkową ciocią jakieś 10 minut namawiając do różnych czynności. Wczoraj zdecydował się przekroczyć próg pokoju dopiero na hasło: Kubusiu, zobacz jak Patryś wyciąga płytę z pudełka, pomóż mu włożyć z powrotem, dzisiaj natomiast: Kubusiu idę na górę, pójdziesz ze mną? I tak, po przeczekaniu chwil zwątpienia i wykazaniu się cierpliwością obyło się bez płaczu. A ja potem biegłam z wywalonym jęzorem, żeby zdążyć na pociąg:)
Moje Słonko jest na fazie: Ja, ja, jaaaa! NIE!  i czymś w stylu Chcę to! Nie ma opcji żeby nie pomagał mi szykować jedzenia, a jak widzi że idę do kuchni, to pędzi za mną i od razu podsuwa sobie krzesło do mebli. Tak na wszelki wypadek, żebym o nim  nie zapomniała. Najchętniej wszystko robiłby sam, co nierzadko kończy się niestety płaczem, bo albo sobie nie radzi, albo zaczyna sam sobie zagrażać i muszę interweniować:) No i wygląda jakby miał ospę, bo inwazja komarów skupia się na nas dwojgu omijając standardowo Tatusia. Ale to na pewno  dlatego, że ciężko im się przebić przez te haszcze:)

1 komentarz:

  1. U nas z komarami to samo, tylko my z Patką jesteśmy pocięte. Chyba z tego samego powodu :)

    OdpowiedzUsuń