niedziela, 28 sierpnia 2011

Fryzjerkowo

Kolejny weekend za nami. Troszkę się działo, ale nic nadzwyczajnego. Pojechaliśmy na weekend do mojej Mamy mając w planach pomoc przy organizacji przyjęcia. Przy okazji, postanowiłam sprawdzić, czy Kubuś jest na NIE wobec wszystkich fryzjerów czy może zalezy od humorku mojego Księciunia.  Kiedy byliśmy z miesiąc temu u fryzjerki w naszej mieścinie, Kubuś nawet nie chciał usiąść na fotelu, a i Pani nie za bardzo go namawiała podkreślając, że nic na siłę. Nie to nie. W domu jak tylko zauważał nożyczki orzy skórze głowy, to od razu machał rękami. Wczoraj wróciliśmy do fryzjerki, u której Kubuś miał obcinane włoski przed Wielkanocą. Posadzony na dziecięcym fotelu, owinięty pieskową ochronką, z wafelkiem w lewej ręce i spryskiwaczem w drugiej usiedział przez całe cięcie:) Pani miała takie tempo, że gdyby każdego klienta obcinała tak szybko to zapisy mogłaby prowadzić co 10 minut. Ja oczywiście byłam cała mokra, bo przecież musiał być jakiś kozioł ofiarny żeby było śmiesznie. Pod koniec i moja Mama dała się namówić na cierpienia w postaci psiukania wodą prosto w twarz, żeby się wnusio nie zanudził i nie nawiał z fotela. No i się jakoś cięcie udało. Może nie jest idealne, ale najważniejsze, że wiem już, że wszystko zależy od chęci i starań człowieka. Będziemy teraz na każde cięcie jeździć do tej pani.
Wczoraj obchodziłam imieniny. Kilka osób po raz pierwszy życzyło mi powiększenia rodziny. Oj, żeby wszystko zależało tylko od chęci, to byłabym już w połowie starań o Maluszka... :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz