Zostało nas troje domowników. Mysz pokonana:) Jak ją rano znalazłam, to mimo obrzydzenia oblukałam i pobiegłam opowiedzieć mężowi. A on co? Pół godziny później zadzwonił z informacją, jakich obrażeń doznała (oszczędzę Wam szczegółów:) oraz, że zdjęcie denatki czeka na mnie w aparacie:) Wariaty z nas, nie ma co:)
No brawo! Ja wszystko zniosę tylko nie myszy węże i szczury. Ostatnio na spacerze jak szłam przy bagno-jeziorku to właśnie szczur przez ścieżkę przeleciał. Brr!
OdpowiedzUsuń