środa, 29 sierpnia 2012

1:0 :)

Zostało nas troje domowników. Mysz pokonana:) Jak ją rano znalazłam, to mimo obrzydzenia oblukałam i pobiegłam opowiedzieć mężowi. A on  co? Pół godziny później zadzwonił z informacją, jakich obrażeń doznała (oszczędzę  Wam szczegółów:)  oraz, że zdjęcie denatki czeka na mnie w aparacie:)  Wariaty z nas, nie ma co:)

1 komentarz:

  1. No brawo! Ja wszystko zniosę tylko nie myszy węże i szczury. Ostatnio na spacerze jak szłam przy bagno-jeziorku to właśnie szczur przez ścieżkę przeleciał. Brr!

    OdpowiedzUsuń