wtorek, 6 września 2011

Bilans i reszta wątpliwości

Tyle czekałam na ten bilans dwulatka, a tymczasem Kubuś już po wizycie zbiera się do zupy w żłobku, a ja do czytania kolejnych ustaw.
Mierzy 88cm (oczywiście wg moich ustaleń ciut mniej) i waży 12,4kg. Standardowo przedział 25-50 centyla, bardziej w stronę 25.
Jeśli chodzi o całe badanie, to wszystko z nim w porządku, ale jak stwierdziła sama doktorka, bilansu nie można uznać za przeprowadzony w pełni, bo pacjent nie współpracował.  Fakt, niby wszystko ok, opowiadałam mu wcześniej, co pani będzie robić, gdzie idziemy, ale zbyt mało był chyba świadomy. Jak tylko Doktor G. (nie ta od medycyny sądowej:) zbliżyła się, to maluch zaczął się wtulać we mnie i za nic nie chciał wykonywać zadań.
Porozmawiałam o mowie Kubusia, że kiepska, mało (bardzo mało) słów łączy, o wizycie u laryngologa w związku z wędzidełkiem, no i zapytałam kiedy do logopedy iść. Stwierdziła, że nie ma co czekać, niech logopeda sprawdzi, poradzi jakieś ćwiczenia i dała skierowanie. Jeśli logopeda nie odpowie na wątpliwości i nie pomoże, mamy przyjść po skierowanie do foniatry.
Kolejna kwestia do wyjaśnienia to pneumokoki - szczepić czy nie? Wyjaśniłam, że czytałam o grupie ryzyka (żłobek), dlatego myślę o szczepieniu, ale nie ukrywałam, że płatna szczepionka nie napawa mnie optymizmem.  Usłyszałam: Pneumokoki, jak każda choroba spośród tych, na które są zalecane szczepienia, najbardziej groźne są dla niemowląt. Żadna szczepionka nie uchroni przed chorobą, tylko zmniejsza jej skutki. Skoro Kubuś ma już 2 latka, to jest mniej narażony. Co więcej, skoro już chodzi do żłobka, to jest duże prawdopodobieńswo, że już jest nosicielem.No  i skoro do tej pory nie miał żadnych większych problemów ze zdrowiem, to i z innymi damy radę. ALE wiadomo po poprzednich szcepieniach, żedobrze je znosi, więc powikłań nie będzie, zbliża się zima, przez co zwiększa się podatność na choroby, więc jeśli na pewno chcę szczepić, to w miarę szybko,  no i chodzi do żłobka, gdzie jest sporo dzieci też podatnych. Opowiedziałam, że na ospę nie zaszczepiłam celowo, bo dla mnie to zwykła choroba, którą można spokojnie przebyć, a co do rotawirusa, brakło mi finansów i w sumie obyliśmy się. Stwierdziła, że podchodzę zdroworozsądkowo  i żebym sama zdecydowała, bo ona nie może mi powiedzieć, co mam zrobić. Zapytałam, co by zrobiła ze swoim dzieckiem - nie zaszczepiłaby. Jak już się przyznała do własnej opinii, to zaczęłyśmy gadać. Stwierdziła, że te kampanie z tv są sponsorowane przez firmy farmaceutyczne i nakręcają ludzi, którzy nie do końca do końca wiedzą na jaką chorobę szczepią dziecko ( ja to wzorcowy przykład - dopiero wczoraj zaczęłam czytać o tych pneumokokach dokładniej). Podsumowała,  że jeśli zdecyduję się szczepić, to w tej przychodni jest dobra szczepionka dla dzieci powyżej drugiego roku życia i nie ma potrzeby kupowania w drogiej aptece.Marnuje się ta kobieta ze swoim podejściem w tej przychodni. U innej  specjalistki- starszej pani, musiałabym się naprosić o ewentualne skierowanie do speecjalisty, a jak  pytałam o szczepienia, to była prawie oburzona, że nie szczepimy Malucha na ospę.
Szkoda tylko, że dalej nie wiem  - szczepić czy nie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz