poniedziałek, 21 marca 2011

Oględziny u dentysty i teściowa - moje słoneczko...

W  piątek nawiedziliśmy znowu rodzinne strony. Musieliśmy zająć się naszym kochanym, ale już wysłużonym samochodzikiem – przegląd, wymiana filtra gazu i  wymiana opon, przy której okazało się, że jeszcze łożysko w tylnym kole mamy rozwalone. Sprawdza się teoria, że samochód to niezła skarbonka. No ale chciał, nie chciał, musieliśmy zrobić to dla naszego bezpieczeństwa.
Miałam z Kubusiem nawiedzić dziecięcego dentystę, żeby sprawdził czy w ząbkach wszystko ok., ale ciągle znajduję sobie jakąś wymówkę. U nas w przychodni go nie ma, więc jakoś brakuje dnia, żeby poszukać gdzie jechać i zapisać się. Postanowiłam, że zabiorę go do swojego dentysty na piątkową wizytę, żeby przyzwyczajał się powoli do widoku takiego gabinetu. No i poszliśmy we trójkę, bo ktoś musiał przecież go trzymać. Kubuś był zdziwiony, że siedzę z otwartą paszczą, ale nie płakał jak usłyszał wiertło. Posiedział ze mną chwilę na fotelu, ale nie próbowaliśmy otwierać mu buzi ani zmuszać do czegokolwiek. Na to przyjdzie czas kiedy indziej. Młody pooglądał sprzęty, dostał nową strzykawkę do zabawy. Niedługo potem się rozkręcił, bo mąż opowiadał mu co robi z mamą dentystka, a ona wdzięczyła się do niego co chwilę. Najbardziej podobała się jej kubusiowa symulacja małpki  :) 
Rodzice mojego męża jako dziadkowie generalnie fajnie się sprawdzają. Lubią spędzać z  najmłodszym wnusiem czas, bawić się, nie mogą się doczekać kiedy wreszcie przyjedziemy.  Generalnie mogłoby nas nie być, byleby Kubuś dotarł. . Ale wkurza mnie postępowanie mojej teściowej. Nie zwraca uwagi na moje metody wychowawcze i ma gdzieś to o co ją proszę. A to podkarmia mi dziecko przed obiadem, oczywiście słodkimi rzeczami, a to go uczy różnych dziwnych nawyków. To znowu sepleni do niego, mimo tego, że zawsze jej mówimy, żeby normalnie mówiła (papusia to jedzenie, ajciu to spacer itp.). My Kubusia do snu nie lulaliśmy nigdy, ona próbowała, ale na szczęście Kubuś sam odmówił jej współpracy. Wnerwia mnie takie coś, bo sama staram się trzymać zasad ustalonych przez innych jeśli opiekuję się ich dzieckiem czy nawet zwierzęciem i dlatego tylko raz przyjechała do nas zająć się Kubusiem, bo po prostu jej nie ufam. Kubuś je sporo słodyczy, ale dawkuję mu je, nie przesadzam z ilością i nie podaję w  zbyt krótkim czasie przed większym posiłkiem. Moja mama też ma swoje nawyki czy sposoby na wychowywanie dzieci, ale stara się mnie zrozumieć i nie krytykuje z góry tego jak wychowujemy malucha. A teściowej nic nie pasuje, a to nie kroję dziecku kanapek na malutkie gryzy, a to mu daję wodę okropną do picia, a to brzydko do niego mówię, bo jak do dorosłego. Kubuś uwielbia ostatnio wszystko co się ciągnie albo pcha. Teść załatwił mu od znajomego po jakimś dziecku kosiarkę do pchania, którą synek uwielbia. Zasugerowałam, że fajnie by było gdyby miał ją w domu, bo i na podwórku mógłby z nią maszerować. Ale gdzie tam! Teściówka stwierdziła, że będzie się nią bawił jak do nich przyjedzie. Dla przypomnienia jeśli nie mamy jakichś ważniejszych spraw do załatwienia w rodzinnym mieście to spędzamy u nich jedną dobę na miesiąc – od soboty rana do niedzieli rana. Może lepiej niech oddadzą zabawkę jakiemuś innemu dziecku, które przynajmniej zdąży się nią pobawić zanim wyrośnie. I jak mam pamiętać miłe chwile, jak przyćmiewają je takie wkurzające sytuacje. 
Dzisiaj kupiliśmy Kubusiowi pierwsze kredki. Zachwycił się. Wkładałam mu w miarę odpowiednio w rączki te kredki a on szusował nimi po kartce. Niestety, w momencie kiedy zaczął je wkładać do buzi nie spodobało mu się to, że mu je wyjmuję i musiałam przerwać kreatywne popołudnie, co mój kochany Synek skwitował głośnym płaczem. Teraz już śpi, a my w spokoju popijamy herbatkę. Nie ma to jak u siebie. I nie wyobrażam sobie w tym momencie, że musiałabym zamieszkać z teściami. Oby taka chwila nigdy nie nastąpiła:)

4 komentarze:

  1. W środę jak będę swoje dziecko zostawiała na kilka godzin mojej teściowej to ją ucałuję za to, że jest subordynowana a twoją to bym udusiła! Nie cierpię ludzi chorych na "mam rację" i nie dopuszczających do głowy myśli, że czasu się zmieniły ni teraz się inaczej wychowuje i karmi dzieci niż 20 lat temu. A z tą kosiarką to faktyczne przypał. Coś mi się wydaje, że to takie pragnienie, żeby wnusio kojarzył że u babci jest najlepsza zabawa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Współczuje teściowej, moja jest spoko, nie wtrąca się. Wie również, że to ja jestem matką i to ja z moim mężem wychowujemy naszego syna, więc to ona musi się do nas dostosować. Wydaje mi się, że trzeba to jasno i wyraźnie powiedzieć drugiej stronie, jak będzie mądra to na pewno się nie obrazi. Tak na marginesie to musimy trochę przymykać oczy na pewne sprawy, które robią nasi rodzice i teściowie, oni żyli w innych czasach, inaczej wychowywali swoje dzieci i mają już takie przyzwyczajenia, a jak wiadomo starych drzew się nie przesadza, starych ludzi się nie zmienia ;). Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój teść by ciągle karmił Patkę wafelkami suchymi...bo tak ładnie je :):)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja na wiele rzeczy przymykam oko, próbując zrozumieć, ale na wszystko nie mogę pozwolić.

    OdpowiedzUsuń