niedziela, 27 marca 2011

Senny dzień i pogląd nr 1

Wczoraj pierwszy raz od dawna pozwoliłam sobie na drzemkę w ciagu dnia. Kubuś wstał o 5.30, więc jak już podszykowałam obiad i ogarnęłam trochę domek, poczułam się zwolniona  z obowiązku czuwania. No i spałam ponad godzinkę :) A dziś żałowałam, że wczorajszej drzemki nie przeniosłam na dzisiaj...  Młody wstał w nocy o 3.30 (już po zmianie czasu) obudzony przez źle nastawiony budzik mojego męża. Nie chciał zasnąć przez ponad dwie godziny. Jak już zasnął to wstaliśmy o 8 nowego czasu. Rozstrojenie nocne spowodowało, że nie chciał pójść spać w ciągu dnia. Męczyłam się z nim godzinę, po czym dałam spokój. W ten sposób nie spał dziś w dzień w ogóle. Co gorsza, uświadomiliśmy sobie, że dzięki zmianie czasu już od dzisiaj Kubuś będzie kładziony za widoku. Na początku w ogóle nie chciał się położyć, ale jak już zaczął jeść kaszę, to powoli odpływał.
Ostatnio zmienił mi się pogląd na pójście sześciolatków do szkoły. Początkowo nawet mi się ten pomysł podobał. Ale:
1. Podsłuchałam dwie kobiety w tramwaju i przyznałam rację jednej z nich, mamie pięciolatki. Sześciolatki które chodzą jeszcze do zerówki w przedszkolu, mają zapewnioną całodzienną opieką, obiad, gdzieś tam deser. A te które będą w pierwszej klasie? Jeśli mieszkają w dużym mieście a rodzice skazani są na cały dzień pracy będą z ciężkim plecakiem błąkały się po szkole i świetlicy, gdzie niekoniecznie ktoś zadba czy zjadły coś.
2. Przeczytałam, że pięciolatki idące do zerówki maja mieć zapewnione miejsce w przedszkolu publicznym. W sumie logiczne, ale dzięki temu drastycznie zmniejszy się liczba miejsc dla trzy- i czterolatków. Jak sobie pani minister wymyśliła szkołę wg zachodnich wzorców, to niech i mnie zapewni, że za rok mój syn pójdzie do publicznego przedszkola.
Tak to widzę. Może się mylę,bo nie znam dokładnych realiów polskich podstawówek. Może zmieni się mój punkt widzenia jak moje dziecko będzie w tym wieku, ale na razie obstaję przy swoim.
 Zrobiłam dziś ciasteczka owsiane. Dobre wyszły, ale następnym razem trochę zmodyfikuję przepis.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz