wtorek, 28 czerwca 2011

Cała w pierzu:)

Oby jutrzejszy dzień był tak obfity w dobre wieści jak dzisiejszy Dosłownie obrosłam w piórka od tekstów na swój temat:)
W pracy co miesiąc każdy z nas odbywa spotkanie z kierownikiem, które ma na celu wyjaśnienie wątpliwości oraz ocenę jakości wykonywanych zadań. Ja miałam takie wczoraj. Kierowniczka generalnie chwaliła mnie, że szybko się uczę, polecała skupić się na tym co robię w przyszłości, bo widzi we mnie potencjał ( o nie, dziękuję:). Pochwały przyjęłam, stwierdzając jednocześnie, że odniosły skutek, bo zmotywowały mnie do dalszej pracy. Dzisiaj Gosia tajemniczo wypytywała mnie o studia, poziom angielskiego. Okazało się, że poleciła mnie na miejsce w dziale, do którego chciałam dotrzeć na samym początku. Pracują tam głównie doświadczone osoby, a że mają kontakt z firmami, jedyne zmiany w godzinach pracy to 8-16 i 9-17 bez pracujących sobót. No i od jutra znowu zmieniam stanowisko pracy:) Ucieszyłam się niezmiernie, mimo tego że teraz to Kubuś chyba cały dzień będzie w żłobku siedział zanim do niego dotrę, ale nie będzie przynajmniej problemu z kolidowaniem pracy mojej i męża.
Kłopot, a w sumie dylemat pojawił się po wyjściu z pracy. Po 15 zadzwoniła mi komórka - znajoma znajomego, która kiedyś została poinformowana, że szukam pracy. W jednostce publicznej szukają referenta jako pracownika służby cywilnej. Gdyby dziś mi nie zaproponowali tej zmiany działu na lepszy to brałabym od razu jeśli by mnie tylko chcieli. A tak, nie wiem co robić. Spotkałam się z panem, który ze mną porozmawiał.Wyjaśnił wszystko, okazało się, że sam ze studiów kojarzy mojego promotora.  Ciepła posadka  publiczna z ciut większą kasą, ale jak zostałam doinformowana zdarza się praca po godzinach, zależna od  zastępcy dyrektora, dla którego byłaby praca. Boję się, że nie pogodzę tego z opieką nad Kubusiem, no i obawiam się zaszufladkowania na pozycji sekretarki do robienia kawy.
No i tak, jak nie było ofert to źle, jak teraz to jest za dużo. Muszę się z tym przespać.
Jutro obrona, wyuczona nie jestem. Mam nadzieję, że jakoś mi pójdzie. Powoli zaczynam się stresować.
Kubuś ma już 18 ząbków, 19. próbuje się przebić, przynajmniej wczoraj próbował jeszcze. Mój biegacz wyrżnął jak długi na chodniku i ma zdarte, lekko posiniaczone kolana, rajzer mały:) Co do gryzienia, to wczoraj w żłobku zaczął gryźć jakiegoś chłopca, a jeszcze inny pogryzł Kubusia. Mój maluch winny, ale nie tylko on, więc wydaje mi się, że oni się po prostu naśladują w tym żłobku.

1 komentarz: