niedziela, 19 czerwca 2011

"Blondynka" w czerwonej Skodzie

Żeby wynagrodzić moje żale to Kubusiek był dziś grzeczny w kościele, no może poza jedną nie do końca kontrolowaną przeze mnie ucieczką. Poza tym spał dwie godziny i  ślicznie zjadł obiad. Deser wprawdzie też ale wysmarował przy okazji pół pokoju. Starałam się spędzić dziś z nim sporo czasu ze względu na to że w tygodniu tak mi go brakuje, no i żeby mąż miał względny spokój do nauki. W związku z tym dalej trenowaliśmy ulubione zabawy Kubusia czyli kaskaderskie sztuczki:) Było kręcenie piruetów, skoki z łóżka, bujanie na nodze z podrzutami, a i jeszcze Kubusiowe bieganie w kółko wokół jakiegoś obiektu - dziś to był nocnik a później stołeczek. Musiałam cały czas patrzeć na niego i podziwiać, bo chwila odwrócenia wzroku i od razu przywoływał mnie do porządku.
Zrobiłam dzisiaj z siebie kompletną idiotkę - taką typową blondynę, co można pooglądać na you tube na przykład. Po kościele pojechałam z Kubusiem do biedronki po pieczywo i pieluchy. Na moje nieszczęście, maluch zasnął mi na rękach w sklepie. Z zakupami doniosłam go do samochodu, jakimś cudem dalej śpiącego zapięłam w foteliku i ruszyłam. Po pierwszym zakręcie zobaczyłam dziwny wzrok idącej chodnikiem kobiety. I wtedy mnie olśniło! Moja torebka została na dachu:) Spaliłam takiego buraka, że masakra.  Po prostu zajęłam się układaniem śpiącego Kubusia i zapomniałam, że zostawiłam ją dla większej wygody na dachu. Jakiś pan jechał za mną i uświadomił mnie jak się zatrzymałam, że goni mnie od samej biedronki, żeby mi pokazać o bagażu z dachu. Mój wstyd i zakłopotanie sięgnęły zenitu.... :) Ładnie podziękowałam za chęć pomocy i szybko uciekłam z miejsca zdarzenia........

2 komentarze:

  1. No brak mi słów :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie martw się każdemu się zdarza :))) też kiedyś przerabiałam podobną sytuację

    OdpowiedzUsuń