piątek, 21 stycznia 2011

A jeśli nie zdążę?

Mój mały kamikadze ciągle potrzebuje nowych wrażeń, więc ostatnio staje na fotelu rozkładanym i czeka aż wyciągnę ręce i go złapię w locie. Niesamowitą Radochę ma z tego powodu. Cieszy mnie jego radość z życia i chęć spróbowania wszystkiego co jest w zasięgu jego małych rączek, ale z lekka przeraża mnie fakt, że któregoś dnia mogę nie zdążyć go odsunąć od niebezpiecznych sprzętów. Poza tym Kubuś w ogóle się nas nie słucha, powiem więcej, jak bierze coś czego ewidentnie nie powinien ruszać, to szybko ucieka i kładzie się na fotelu z tą rzeczą z miną jakby leżał na nim od godziny. Ręce mi opadają, ale i tak staram się powstrzymać śmiech jak widzę tą jego przebiegłość i chęć poznawania świata.  W sumie to mam nadzieję, że ta zaradność przeniesie się do jego dorosłości, bo ludzie aktywni mają lepiej w życiu, a przecież tego chcę dla mojego dziecka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz