środa, 18 maja 2011

Pociągamy

Epidemia jakaś czy co? Kubuś chory od piątku, mąż od soboty, ja od wczoraj. Jakiś łoś musiał im przecież po leki chodzić zanim sam padł:) Rodzina chora, znajomi chorzy, w żłobku co drugie dziecko ma gila. Ja mam dzisiaj generalnie dzień "schodzenia". Teraz ciut lepiej bo się naszprycowałam lekami po powrocie z pracy, ale jak wracałam i znalazłam wolne miejsce w autobusie, to zamknęłam oczy żeby nie widzieć starszych pań wchodzących do środka. W weekend zjazd rodzinny, więc musimy się wykurować szybko. Maluch w nocy budzi się i płacze po 50 minut. Nie wiemy co mu jest, wydaje mi się że to kwestia bolącego gardła i zapchanego nosa. Robimy wszystkie zabiegi - pić, opróżnianie nosa, aplikacja leku, uspokajanie, gadanie itp. ale zanim się uspokoi to trochę mija. No i dziś np.  zaspałam na wcześniejszy pociąg do pracy.
Dziś zrobiłam drugie podejście żeby oduczyć go porcji wieczornej kaszy. Ostatnio się nie udało i wydawało mi się, że nie najadł się kolacją. Płakał przy łóżeczku  z pół godziny nawołując po swojemu, żeby mu w końcu dać tą kaszę.  Dziś zatem przegłodziłam go po deserze, naszykowałam jajecznicę z pomidorem i koperkiem. Wtrząchnął prawie całą. I co? To samo, nie daje się przekonać, że już zjadł kolację, że kaszy nie ma. Wydawało mi się, że dla mojego niejadka to nie będzie problem, a tu proszę. Wielka miłość. Nie mam na niego pomysłu. Jak tak dalej pójdzie, to zacznę kombinować tak jak z pozbyciem się smoczka.

2 komentarze:

  1. Witam... przepraszam, jeśli zaśmiecam Państwa bloga. Proszę o umieszczenie banneru na swoim blogu:

    http://www.poomoc.pl/banery.php

    Można tam znaleźć większość klikaczy-pomagaczy, m.in. Pajacyk, Pusta miska, Okruszek... Wszystko w jednym miejscu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na gardło u nas tantuum verde w psikaczu - Młody uwielbia i sam próbuje sobie psikać! Zdrówka życzymy!

    OdpowiedzUsuń