piątek, 24 września 2010

Krwawe popołudnie

Kiedy Kubuś zaczynał pełzać, siadać, myślałam sobie: ale niesamowity rozwój, jak łatwo się uczy. Ale tak naprawdę, dopiero jak zaczął chodzić, zobaczyłam, że każdy kolejny dzień od poprzedniego oddziela przepaść. Pierwszego dnia trzeba było „wypuścić” go z rąk bo nie umiał wystartować i po paru krokach gdzieś siadał, potem zaczął śmigać z prawą ręką podniesioną wysoko w górę jak wyznawcy Hitlera. Minęły dwa tygodnie odkąd chodzi a już biega po podwórku, no i nawet kucać się nauczył:) Zuch chłopak :)
Wczoraj byliśmy naszą trójeczką na długim spacerze po mieście, żeby wreszcie trafić na wycieczkę po lesie. Pogoda dopisała, humory też, że aż nie chciało się wracać do domu. Po drodze nie obyło się niestety bez katastrofy. Szedł sobie synek po chodniku, upadł, a po chwili zarył buźką w chodnik. Płacz był niesamowity, troszkę krwi, więc wyglądaliśmy na rodziców sadystów. Teraz Kubuś podrapany i wygląda jak komandos po przejściach. Jutro kolejne zajęcia na basenie. Ostatnio pływanie odbywało się w pływaczkach i nie spotkało się z entuzjazmem naszego  pływaka. Zobaczymy czy jutro będzie lepiej. A tymczasem malutki śpi, ja gotuję barszczyk i łapię chwilę oddechu w błogiej ciszy. Czy ktoś wie kiedy dziecko przestaje spać dwa razy w ciągu dnia? Wiem że to sprawa indywidualna ale chciałabym się tylko zorientować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz