Nareszcie jest. Wymarzone. Wyczekane. Wyśnione. Na kredyt, ale NASZE. Całe 65 m2. Z mini ogródkiem. Z Kuby pokojem i NASZĄ sypialnią. Wymalowane wg NASZEGO gustu. NASZE i tylko NASZE. NASZE M przez ogromne M. M jak Mieszkanie.
Jestem w zachwycie:)
Walczymy z pudłami, białym pyłem, który jest wszędzie, bałaganem, końcówką remontu i innymi rzeczami, które nam zawracają głowę.
Ale jesteśmy szczęśliwi.
A Kuba nauczył się nowego słowa: Mama, będę jadł w SALONIE :) :) :)
No gratulacje Kochani! Uwielbiam te pierwsze chwile, gdy wszystko się urządza, planuje, rozpakowuje w nowym mieszkaniu. Niech Wam się wszystkim jak najlepiej mieszka. No i czekam na zdjęcia Kubusiowego królestwa :-)
OdpowiedzUsuń