Pierwsze słońce za oknem, więc póki jakieś chęci miałam, to umyłam okna. Niewiele ich mam, a zawsze tak ciężko mi się do ich mycia zebrać, że jestem podwójnie zadowolona:)
Inne już powietrze sprawia, że mimo różnych niepowodzeń, to inaczej się funkcjonuje. Na szczęście, jak wychodzimy o 6.30 to jest już jasno, popołudnia też coraz dłuższe.
Z racji tego słoneczka zdjęliśmy Kubusiowy rowerek ze stryszku i udaliśmy się na spacerek. Bosko było, ale i tak uszy i nosy nam zmarzły:)
Super rowerzysta :-)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla mamy i rowerzysty.Niestety,zima w pełnej krasie.
OdpowiedzUsuń